niedziela, 16 marca 2014

Peak oil sektora finansowego

Ostatni kryzys nie wpłynął siłą rzeczy pozytywnie na zaufanie do sektora finansowego. Zaufanie jest zaś w moim przekonaniu bazą najważniejszego czynnika odróżniającego i jednocześnie wyróżniającego współczesne instytucje finansowe, czyli wiarygodności. To wiarygodność, będąca pochodną wielu innych czynników jest kluczowym elementem przewagi konkurencyjnej. Nie można przecenić oczekiwań i nastawienia społecznego w tym obszarze, gdyż zakres penetracji dotychczasowego rynku finansowego, oparty wyłącznie na tradycyjnych: efektywności i ekonomiczności zaczął się wyraźnie wyczerpywać.
Społeczeństwo wyraźnie zaczyna oczekiwać, by instytucje finansowe działały etycznie, sprawiedliwie i z odpowiednim umiarem. Tak jak pisał Jeremy Rifkin o trzeciej rewolucji przemysłowej wywołanej przez przesilenie wydobycia ropy naftowej (peak oil), tak i szczyt wyczerpania dotychczasowej formuły funkcjonowania instytucji finansowych jest już moim zdaniem za nami. Być może nawet od 2008 r. To się już wydarzyło- można się oszukiwać, że zaufanie zostanie odbudowane wraz z powrotem znanych z ekonomii czynników w prostej funkcji czasu. Żadne  PMI, czy PKB nie wydźwigną branży z kryzysu zaufania, bo ten akurat kryzys nie jest mierzalny ekonomicznie. Tak jak nie można skutecznie leczyć grypy maścią na odciski, tak nie odzyska się wiarygodności w nowym świecie w oparciu o dotychczasowe schematy postępowania. Świat się zmienił, trzeba się dostosować albo zginąć. Prawdy ewolucji odnoszą się także do organizacji. Skoro przeżywają najsilniejsi, trzeba zadać sobie pytanie, jak stać się częścią tej zwycięskiej grupy, nim wyprzedzi (wyeliminuje) nas bardziej przewidująca konkurencja.


Co warte zauważenia, Komisja Nadzoru Finansowego już w 2004 r. w dedykowanej bankom Rekomendacji M pisała o znaczeniu budowania etycznej kultury organizacyjnej w imię ograniczania ryzyka działania banków. Zostało to w najnowszej Rekomendacji M wzmocnione o zalecenie stosowania ustalonych reguł postępowania z wprost podanym jako zasadę: nienarażaniem banku na utratę reputacji (4.9). Daje się tu zauważyć zespół skojarzeń reputacji i wiarygodności banku z ograniczaniem ryzyka. Pierwotna rekomendacja jak wiemy nie została w tym zakresie realnie spełniona przez sektor bankowy, który zaliczył kilka poważnych wizerunkowych tąpnięć. Te najbardziej spektakularne znajdują swój finał w sądach powszechnych i są częścią szerszego zjawiska. Powoli dostrzega się teraz skutki tych działań i, jak mam nadzieję sądzić, wyciągane są pierwsze wnioski. 


Żeby przejść do konkretu powoli zaczyna się w sektorze finansowym, także w Polsce, etyczny wyścig zbrojeń. Niekoniecznie nawiązujący wprost do etyki i nie deklinujący jej w świadomości uczestników. Ale zauważalny. Powiązany z zarządzaniem ryzykiem, ograniczaniem konfliktów z interesariuszami, dostrzeganiem lokalnych potrzeb. Czy to co piszę jest utopią? Ian Bright, starszy ekonomista w centrali Grupy ING w Londynie udzielił ostatnio bardzo ciekawego wywiadu do Forsalu. Jak czytamy w odpowiedzi na nierówność stron  w stosunku bank- klient: „Asymetria oczywiście jest. Ale ona może być użyta na kilka sposobów. Na przykład po to, żeby ograniczoną racjonalność po stronie klienta wykorzystać i zmusić go do podpisania złej umowy z wieloma kruczkami, ukrytymi opłatami i piętrzącą się dokumentacją. Może też nie skorzystać z tej przewagi, wychodząc z założenia, że klient jest dorosły i wie, co robi. Ale ta przewaga może być też użyta do dobrego celu. Bank albo ubezpieczyciel może klientowi zwrócić uwagę na pułapki, w które ten wpada. Uczciwie pokazać, jak wiele klient może stracić, inwestując w jakieś rozwiązanie. Albo w przypadku kredytu – nie tylko przygotować najbardziej optymistyczną z symulacji. Ale również taką, w której pokazany jest scenariusz, gdy nie wszystko idzie jak po maśle”. To przykład pewnego podejścia do zarządzania relacją z klientem w nowy sposób. Nie nastawiony na jednorazowe ostrzyżenie owcy, ale na długotrwałą, bardziej partnerską relację.


Zobaczmy też w Polsce pewne zjawiska, które świadczą o takim procesie zmiany nastawienia. Dostrzeżmy, że powstał Bankowy Arbitraż Konsumencki, bo zauważono, że jest to po wielokroć opłacalne, by ograniczyć koszty sądowe i reputacyjne w pewnej grupie spraw. Zauważmy spotykane zarządzanie reklamacjami, które bywają w uznanym przez instytucje limicie uznawane na korzyść klienta w imię budowania relacji z jednej strony, z drugiej, by ograniczyć własne koszty operacyjne analizowania błahych finansowo skarg. Przykłada się coraz większą wagę do ryzyka i rezerw, dostrzegając wymierne skutki niedostatecznej ostrożności w kredytowaniu w wynikach instytucji, czyli spółek giełdowych. Wreszcie niektóre spółki z branży zaczęły zatrudniać osobnych specjalistów (doradców etycznych), którzy odpowiednio umocowani i ze wsparciem sprawnego systemu compliance mają baczyć na wizerunek etyczny organizacji, w czym upatruję jedną z recept sukcesu tych aspiracji. Koordynacja działań etycznych pozwoli na bardziej niż dotychczas spójną realizację polityki w grupach finansowych, które często działają na zasadzie inercyjności. Czas pokaże, jak branża sprosta nowym oczekiwaniom. Dostrzegacie jakieś inne przykłady? Zapraszam do dyskusji.


Jeżeli podoba Wam się mój blog i chcielibyście pomóc mi w dotarciu z nim do Waszych znajomych, proszę polecajcie go dalej. Dziękuję! Konrad Sędkiewicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz. Wszelkie reklamowe odnośniki wklejone bez uzgodnienia z autorem Bloga o compliance nie zostaną opublikowane. Podobnie z treściami nieodpowiednimi. Za treść komentarzy odpowiadają wyłącznie ich autorzy.